poniedziałek, 8 listopada 2010

Kirkman przypomina o swoim manifeście

Adaptacja stacji telewizyjnej AMC komiksu „The Walking Dead” autorstwa Roberta Kirmana, Tony’ego Moore’a oraz Charliego Adlarda już okazała się hitem telewizyjnym. Lecz scenarzysta odpowiedzialny za ten serialowy blockbuster o zombie trzyma mocno dłoń na sterach wielkiej liczby produkcji komiksowych. W tygodniu premiery „The Walking Dead” pojawiły się fale nowych wiadomości dotyczących samego komiksu, m.in. że seria zacznie być rozprowadzana równolegle w formie cyfrowej oraz drukowanej, oraz że otrzyma swoją aplikację na iPhone’a, a także że pierwsze numery serii będą przedrukowane i sprzedawane co tydzień w sklepach.

I nie są to jedyne fale wzbudzane przez Kirkmana na rynku komiksowym w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Od czasu jego nominacji na partnera Image Comics aż do założenia swego własnego imprintu Skybound, nie wspominając już o szczytowych posunięciach w stylu Viltrumite War w „Invicible’u”, spin-offu „Guarding the Globe” oraz współpracy przy „Haunt” z Toddem McFarlanem, tworzenie i wspomaganie przez scenarzystę komiksów opartych na oryginalnych pomysłach nigdy nie było szerzej zakrojone.

Aby pomóc zatoczyć pełne koło ostatnim wydarzeniom, CBR chciało odświeżyć to, co pod wieloma względami było strefą zero agresywnego ataku Kirkmana na rynek: jego filmowego „manifestu” z 2008 roku opowiadającego o tym, że konieczne jest, aby najbardziej utalentowani ludzie próbowali tworzyć całkowicie własne komiksy. Poniżej można obejrzeć pełne video wraz z oryginalnym esejem z prośbą o wsparcie, w którym scenarzysta opisuje co chciałby, aby wydarzyło się w przemyśle komiksowym.


Wróciłem z San Diego przeładowany ekscytacją do komiksów i właśnie dlatego nakręciłem ten film. Jest to krótka, bezładna gadanina, w której w pewnych miejscach trzeba było wypełnić luki i dlatego chciałbym podziękować dobrym ludziom w CBR za ogarnięcie tego na tyle, na ile byli w stanie. Dla jasności: chciałbym trochę uprościć pewne rzeczy.

Wydaje mi się, że istnieje sposób na naprawę świata komiksów i uszczęśliwienie wszystkich, którzy się nim zajmują. Nie twierdzę, że mam rację, ale coś może być w tym co powiem.

Krok pierwszy:

Doborowi twórcy, którzy pragną tworzyć swoje własne prace łączą się i próbują. Bardzo bym chciał, aby to miało miejsce w Image, ale jakkolwiek, gdziekolwiek — jeśli chcecie to robić, wyjdźcie z ukrycia i do dzieła. Im więcej ludzi będzie się tym zajmować, tym łatwiej będzie to robić. Twórcy oryginalnych rzeczy są bardzo ważni dla obecnej społeczności fanów, jeśli tworzysz nowe rzeczy skutecznie, ściągasz wraz z sobą dużą część swojej widowni — oczywiście tylko jeśli skaczesz na głęboką wodę i tworzysz swoje własne dzieła. Jeśli dasz ludziom do wyboru Spider-Mana albo komiks własnego pomysłu… wybiorą Spider-Mana: coś sprawdzonego przeciw czemuś nowemu. Nowe musi być jedyną możliwością.

Krok drugi:

Jeśli wyniknie z tego masowy eksodus twórców opuszczających Marvela i DC, nie panikujcie ludzie: kocham ich zeszyty równie mocno jak wszyscy — nikt nie chce ich skrzywdzić w ramach tego procesu. Spójrzcie na to jak na szansę: przyszedł czas na to, by Marvel i DC dały z siebie wszystko i sprawiły, by ich komiksy były strawne dla zupełnie nowego pokolenia. Mniejsza ciągłość, a bardziej przystępne historie — nie dla dzieciaków, lecz odpowiednie dla dzieciaków. Zeszyty, które spodobają się wszystkim wciąż czytającym komiksy, ale i przeciętnym 13-latkom. Jest mnóstwo utalentowanych twórców, którzy nie osiągnęli jeszcze poziomu, by samodzielnie sprzedawać zeszyty — mogą wykonywać wspaniałą robotę dla kompanii i być szczęśliwymi.

Do czego to może doprowadzić:

Stworzy przemysł komiksowy, gdzie będzie więcej oryginalnych dzieł, a tym samym więcej nowych pomysłów, więcej oryginalnych zeszytów autorstwa zupełnie niesamowitych gości, którzy będą sprzedawać tony egzemplarzy. Zeszyty te będą dojrzałe, rozbudowane i atrakcyjne dla starzejącej się widowni, do której zaliczam się ja sam, a która podtrzymuje cały ten biznes. Żywsze też będą Marvel i DC, sprzedające komiksy dużo szerszemu gronu odbiorców niż dotychczas. A odbiorcy, w miarę dorastania, być może dostaną ostatecznie bzika na punkcie tych niezwykłych dzieł autorskich. I w ten sposób wszyscy będą szczęśliwi.

Nie twierdzę, że to będzie takie proste, myślę tylko, że to „może” zadziałać, oraz że obecnie jest na tyle dużo rozgarniętych ludzi w branży komiksowej, że to mogłoby się udać. Problem moim zdaniem tkwi w tym, że Marvelowi i DC obecnie bardzo dobrze wiedzie się z obecnymi odbiorcami, czyli „nami”, a my jesteśmy zadowoleni z komiksów, które ci tworzą… bo w głównej mierze są one wspaniałe. Ale starzejemy się, umieramy, zatem nie będziemy wiecznie na tym świecie, a jeśli razem z nami będą starzeć się komiksy, to w końcu umrą razem z nami, a nie jest to coś, co chciałby którykolwiek z nas.

Mam nadzieję, że mój przekaz teraz już jest jasny. A zatem, ech, walcie śmiało, zamieniam się w słuch.

Robert Kirkman


Chciałbym jeszcze złożyć podziękowania na ręce Mateusza Kopacza, który przetłumaczył dla Was powyższy tekst. Mateusz jest tłumaczem m.in. zapowiedzianej na listopad tego roku książki "H.P. Lovecraft. Biografia", która ukaże się nakładem Zysku i S-ki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz