wtorek, 2 listopada 2010

KIRKMANARAMA: Larsen i Stephenson o Kirkmanie

W 2000 r. Robert Kirkman nie wkroczył na scenę komiksową w pełni uformowany i gotowy na światła jupiterów. Owszem, miał już swoje znaki rozpoznawcze jak brodę i powściągliwe poczucie humoru, ale droga od „Battle Pope” do czerwonego dywanu na premierze serialu „The Walking Dead” i wysokiego stanowiska w Image Comics była bardzo długa. Rozpoczął karierę od wydania komiksu własnym sumptem, ale dzięki szybkiemu dołączeniu do Image Comics, mógł dotrzeć do większej liczby czytelników.

Dwoma największymi kibicami Kirkmana – wyjątkowo od samego początku jego kariery – byli Erik Larsen i Eric Stephenson. Larsen jest twórcą „Savage Dragona” i jednym z założycieli Image, a Stephenson zaczynał w dziale marketingu, a obecnie pełni rolę wydawcy. W jednym z wywiadów [który pojawi się na blogu wkrótce – pd] Kirkman wskazał dwóch ludzi jako swoich mentorów: Rzucałem pomysłami w tych gości, a oni mi radzili i mówili abym zabrał się za robienie innych rzeczy. Zdecydowanie dużo się od nich nauczyłem – i nadal to robię.
Newsrama porozmawiała sobie z Erikiem Larsenem i Ericiem Stephensonem o wprowadzaniu Kirkmana do branży, o jego ścieżce do sukcesu, o tym co rzuca się w oczy w jego pracy i jak postrzega siebie zawodowo. Specjalnie dla Was tłumaczenie kolejnego wywiadu. Tym razem bardziej się przyłożyłem.

Po pierwsze. Jak poznaliście Roberta?

Larsen: Tak jak lubi to przedstawiać Robert - namawiał mnie na wywiad przez długi czas, sporo rozmawialiśmy, tak się właśnie poznaliśmy. Nie pamiętam tego w ogóle, ale skoro on tak mówi, jestem skłonny w to uwierzyć. Któregoś roku w Chicago, Robert powiedział, że funduje mi przejażdżkę na lotnisko. Jestem prawie pewny, że wtedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, ale mogę się mylić.

Stephenson: Korespondowaliśmy za pomocą poczty elektronicznej i rozmawialiśmy przez telefon zanim spotkaliśmy się osobiście - w momencie kiedy on i Cory Walker zaczęli pracować nad SuperPatriotem. Myślę, że to było na początku 2002 r. kiedy obejmowałem stanowisko Dyrektora Marketingu. Pierwszy raz spotkaliśmy się 4 lipca 2002 na grillu w Chicago. Praca z Robertem była najważniejszym wydarzeniem w mojej karierze zawodowej.

Jako jedni z nielicznych mieliście okazję zobaczyć jak Robert rozwija się w branży komiksowej - jak myślicie, w którym momencie objawił się jego prawdziwy talent?

Stephenson: Kiedy stworzył pierwszy, zamknięty etap opowieści w "The Walking Dead". Zawsze mówiłem, że nie jestem fanem opowieści o zombie. Nie widziałem wielu filmów o zombie, nie szukałem komiksów o tej tematyce. Podobnie jak Jim Valentino, byłem bardzo sceptyczny co do potencjalnego sukcesu "Żywych Trupów". Lubiłem prace Roberta i Tony'ego [Moore'a - pd] ale założenie, że ma to być niekończący się serial o zombie - nie złapało mnie na haczyk. Ale po pierwszych sześciu zeszytach, Robert znalazł we mnie oddanego fana, i w końcu zrozumiałem, że to co robi jest naprawdę wyjątkowe. To jest jeden z moich ulubionych komiksów w ogóle, nie dlatego, że to dobry komiks o zombie, ale dlatego, że to jeden z najlepszych ukazujących się obecnie tytułów.

Larsen: Kiedy powiedział włodarzom Marvela, żeby poszli się pieprzyć. To było całkiem epickie.

Robert uważa waszą pomoc w zrozumieniu wewnętrznych działań branży komiksowej za bezcenną. Możecie przypomnieć jakąś historię lub moment z tym związany?

Stephenson: Nie wiem czy jest coś co by was zainteresowało. Robert zadawał pytania albo chciał robić rzeczy dotyczące różnych aspektów działania biznesu i trzeba przyznać, że jest naprawdę dobry w zapamiętywaniu takich informacji.
Poza tym myślę, że udało nam się nawiązać silną więź porozumienia, co jest zupełnie dziwne, ponieważ nasze gusta są bardzo odmienne. Rozmawiamy o filmach i bardzo często nasze punkty widzenia są różne. Myślę jednak, że mamy podobną wizję tego co jest dobre dla branży komiksowej, chociaż obaj mamy głęboko zakorzeniony podziw dla założycieli Image. Wyłączając partnerów Image, myślę, że nie znajdziecie bardziej wspierających się głosów dotyczących tego co robimy, pewnie dlatego świetnie się nam razem pracuje i planuje przyszłość.

Larsen: Kiedy Robert próbował się przebić i do niczego to nie prowadziło, pozwoliłem mu zrobić opowieść o SuperPatriocie i zachować każdego centa, jakby to był jego własny twór. W ten sposób mógł wypracować sobie reputację i jakoś zacząć. Od tamtej chwili wisieliśmy na telefonie niczym para nastolatek. To dość krępujące.

Oba główne tytuły Roberta, Żywe Trupy i Niezwyciężony, opierają się rynkowemu trendowi i ciągle wzrastają w statystykach sprzedaży... i to bez żadnych zmian w zespołach twórczych. Jakie są wasze opinie na temat tego co on i jego zespoły zbudowali i wypielęgnowali?

Stephenson: Myślę, że oba komiksy są najlepszymi obecnie tytułami na rynku. Invincible to najlepszy komiks superbohaterski i kropka. Oba rysowane są przez fenomenalnych artystów:  Charlie Adlard jest z Żywymi Trupami od #7 numeru, a Ryan Ottley z Niezwyciężonym od #8; ciężko obecnie znaleźć tak zaangażowanych artystów. Prawie nikt teraz nie ostaje przy jednym tytule tak długo, ale Charlie i Ryan są coraz lepsi.
Pod względem zawartości, tytuły te nie są do siebie podobne: jeden jest ponurym zbiorem historii o przetrwaniu w świecie zombie apokalipsy, drugi komiksem superbohaterskim. Oba są dość bezkompromisowe i nawet jeśli na chwilę osiądą na mieliznach, to zawsze zdołają zaskoczyć i wywrócić wszystko do góry nogami. Kiedy już przyzwyczaiłeś się do obecnego status quo, Robert wylewa na ciebie kubeł zimnej wody. Postacie zmieniają się i umierają. Tutaj naprawdę wszystko może się wydarzyć.

Larsen: To naprawdę ciężkie zadanie dla niezależnych twórców, utrzymać poziom czytelnictwa. Część zadania to uspokoić czytelników i detalistów, że będziesz obecny miesiąc w miesiąc. To pozwala wykonywać właściwą robotę, wydawać i skupiać się na wykonywaniu dobrej pracy. Robert to robi. W obu przypadkach musiał powiedzieć do widzenia współpracownikom, którzy spowalniali proces [mowa o Cory Walkerze i Terrym Moorze - pd] i w obu przypadkach zabieg ten pozwolił na bardziej regularną pracę. Ja nadal czekam aż czytelnicy zauważą, że Savage Dragon wychodzi regularnie. Mój dzień jeszcze nadejdzie.

Robert mówi, że od was obu wiele się nauczył. A czego wy nauczyliście się od niego? 

Stephenson: Aby rozmawiać bardziej swobodniej o tym co się myśli.

Larsen: Jak mówić obraźliwe rzeczy i nadal być spoko gościem. Mam na myśli, ku*a - my się tylko dobrze bawimy, prawda? Kto nie lubi się bawić?

Pomysł zaproszenia Roberta do bycia jednym z partnerów Image był ogromnym wydarzeniem. Czyj to był pomysł i jak go sprzedaliście Image'owi.

Larsen:  To wisiało w powietrzu. Myślę, że kilku z nas uważało to za dobry pomysł. Todd był tym, który poruszył temat na spotkaniu partnerskim, nie było żadnych sprzeciwów. Wszyscy uważaliśmy, że on był godnym partnerem, i wiesz co? Nikt nie żałuje. On był wielki.

Stephenson: Myślę, że to było wtedy kiedy Todd i Robert zaczęli razem współpracować. Todd zobaczył w nim to co ja i Erik już od dawna wiedzieliśmy: olbrzymią lojalność do Image i trwałe wsparcie dla tego co robimy. Robert ma wiele dobrych pomysłów i skłonność do myślenia poza wyznaczonymi ramami. Jest dobry w uprzedzaniu faktów i naprawdę szybko myśli.

Dzięki za uwagę. Chciałbym od razu przeprosić wszystkich tych, którzy znają lepiej angielski za to, że w paru miejscach przekręciłem znaczenie zdań i niektórych wyrazów. Byłoby mi miło, gdyby znalazł się ktoś, kto od czasu do czasu wspomógłby mnie swoimi zdolnościami translatorskimi, dzięki czemu mógłbym uniknąć zarzutów co do mojej niekompetencji ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz