piątek, 19 sierpnia 2011

Jak to jest z tym kopiowaniem kadrów?

Nie od dziś wiadomo, że wielu rysowników korzysta z funkcji "kopiuj-wklej" tworząc poszczególne strony swoich komiksów. Fani proceder ten albo krytykują (zarzucając artystom lenistwo) albo po prostu zlewają. Postanowiłem się nieco przyjrzeć temu zjawisku w Invincible.
W zasadzie od samego początku trwania serii pojawia się kilka stałych, statycznych kadrów prezentujących kolejno: Pentagon, Twierdzę (Stronghold - więzienie dla superprzestępców), Telescrię, dom Graysonów i dom Atomowej Evy, co wydaje się dobrym posunięciem, faktycznie oszczędzającym czas.


Gdy wymaga tego sytuacja do tych statycznych kadrów dorysowywane są drobne szczegóły zmieniające lekko ich wygląd, które nanoszone są na oryginały:


Zdarza się czasem, że pojawiają się też inne kadry skopiowane z wcześniejszych numerów jak np. ten poniżej (Invincible #71 strona 14 i Invincible #78 strona 7):


A tutaj macie wgląd na kilka sztuczek jakie Ottley stosuje rysując poszczególne plansze:
Jak widać Ottley dość często ułatwia sobie pracę nad planszami, to tu to tam, pozostawiając puste kadry na wklejki, rysując same głowy bądź jedynie mimikę twarzy. Przyśpiesza to sam proces powstawania komiksu i w tym przypadku chyba aż tak bardzo nie razi.

6 komentarzy:

  1. Nie widzę w tym nic zdrożnego. Sam, jeśli tylko sytuacja na planszy na to pozwala, stosuję podobne zabiegi. Z jednym zastrzeżeniem, kopia szkicu danego kadru - tak. Ale nanoszę na tę kopię ponownie czerń. A w pracy nad serią w stylu Invincible to już vogle nie widzę w tym nic złego. Terminy napięte, czasu mało, czytelnik czeka, trzeba sobie ułatwiać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też to nie przeszkadza, tym bardziej, że ma to konkretne uzasadnienie. Ten post to żadne narzekanie, tylko prezentacja samego zjawiska w serii. A na widok gadających głów mam banana na twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W jednym z pierwszych odcinków był nawet żart z tego procederu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie. Było coś takiego. Nie pamiętam w którym numerze, ale to już chyba było w tych rysowanych przez Ottley'a?

    OdpowiedzUsuń
  5. tak to były rysowane przez Ottleya już, kiedy Mark spotkał autora Science doga. Specjalnie walnęli tam chyba z 8 skopiowanych kadrów samych gadających popiersi czy to Marka, czy autora. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. A pamiętasz może, który to numer był?

    OdpowiedzUsuń