wtorek, 22 czerwca 2010

O przemocy i nagości w Niezwyciężonym.

Na swoim profilu na DeviantArcie Ryan Ottley podzielił się przemyśleniami na temat przemocy i nagości w serii "Invincible", które to pojawiły się jako zarzuty wobec samego tytułu. Poniżej tekst Ottley'a:

Słyszę to codziennie:
"Umieszczacie w swoim komiksie tak ekstremalną przemoc, ale wszystko inne trzymacie w granicach PG-13, jak np. nagość i przeklinanie. O co chodzi?"

Moje pytanie brzmi: czy dlatego, że jedną rzecz robimy w sposób ekstremalny, wszystkie inne musimy robić w ten sposób? Niby dlaczego? Gdzieś tam jest taka niepisana zasada, ale kto mówi, że musimy się jej trzymać? Chcę robić komiksy superbohaterskie, przy lekturze których mógłbym wspominać lata dorastania, ale które mają znacznie lepsze sceny walki. Wszystkie chwyty dozwolone.

To są ludzie z super mocami, to jest to o czym naprawdę są te opowieści. Nie ma potrzeby przeklinać, nie potrzeba rozwlekłych scen erotycznych. Czasami pokazanie, że jakieś postacie odbyły stosunek ma duże znaczenie dla historii ale samo insynuowanie seksu jest wszystkim czego opowieść potrzebuje. Wszystko inne jest zbędną nadwyżką. Ale scena walki w komiksie superbohaterskim? To podstawa gatunku super-hero; superludzie i ich super moce definiują dobro i zło. Więc zainsynuowanie sceny walki po prostu wkurzyłoby czytelników. Oni CHCĄ ZOBACZYĆ walkę! My już dawno skończyliśmy z taka zabawą (pamiętacie 'Invincible' #60). Fani się tym upili! Oni chcą dokładnie zobaczyć jak i dlaczego ktoś odniósł obrażenia.

Wątpię, że jestem odosobniony w tym, że jak czytam jakiś komiks wkurzam się gdy finał walki jest do chrzanu. Facet, którego główną mocą są szable na rękach, w rzeczywistości byłyby szalenie agresywny. Albo facet z super siłą? Możecie sobie wyobrazić co by się stało gdyby ktoś taki przyłożył zwykłemu człowiekowi? Cios pięścią w twarz skończyłby się gorzej niż normalne obijanie gościa. W rzeczywistości byłby to festiwal gore. Coś jakby niedźwiedź czy rekin zaatakował ludzi, to nigdy nie jest ładny widok. Wow, właśnie się zareklamowałem. Ale ze mnie gnojek ('Sa Bear & Grizzly Shark' ukaże się w środę).

Osobiście chcę większych reperkusji w opowieściach, które rysuję. Nie chcę rzeczywistości i moje rysunki są dalekie od tego, chcę też patrzeć jak daleko może się posunąć wkurzony bohater w skrajnej sytuacji. To właśnie lubię rysować. Żyj długo Niezwyciężony.

Ryan

Od siebie dodam, że utożsamiam się z odczuciami Ottley'a. Już od dawna denerwowały mnie walki m.in Wolverina, który machając jedną z najgroźniejszych broni w świecie Marvela, nie jest tak naprawdę w stanie nikomu zrobić krzywdy, bo najzwyczajniej w świecie nie umie wcelować w przeciwnika. Między innymi właśnie dlatego pokochałem "Invincible'a": za brak strachu w pokazywaniu brutalności i za te wysublimowane "sceny" miłości między Markiem a Eve. Te dwie składowe czynią ten tytuł jedyny w swoim rodzaju i żadne pitu pitu ze strony Marvela czy DC mu nie podskoczy. A jeśli chcecie poczytać co sądzą o tym inni czytelnicy zapraszam do tych komentarzy.

A poniżej szkic (zestawienie scen) z Niezwyciężonego #72, ilustrujący tekst :) UWAGA POTĘŻNE SPOJLERY!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz